niedziela, 25 stycznia 2015

Chapter IV

Ludmiła's Pov


Obudził mnie dzwonek telefonu. Kto kurwa śmie mnie budzi, w dodatku o tej porze?
Nadal z zamkniętymi oczami sięgnęłam po telefon, który od paru chwil wydaje dźwięki piosenki Martin Tungevaag - Wicked Wonderlan

- Czego!?- warknęłam zdenerwowana, nie patrząc kto dzwoni.
- Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?- usłyszałam słaby, delikatny głosik.

Momentalnie otworzyłam zszokowana oczy, przeklinając pod nosem. Jakim cudem ona się dowiedziała, no jakim cudem!? O N I się nie spotkali, oni nie mogli się spotkać, to przecież niemożliwe. 

- Viola skąd ty to w ogóle wiesz?- wymamrotałam nerwowo.
-  Jak to skąd, Lu pomyśl!- krzyknęła co mnie dobitnie rozbudziło. 
-  Spotkałam się z nim, spotkałam, Lu! - była zdenerwowana ale czułam jej bezsilność.

O, kurwa, czyli jednak się spotkali.  Ale jak?

-Za godzinę w "Smoowie"- rzuciła, mówiąc nazwę naszej ulubionej kawiarni i rozłączając się.

Odłożyłam powolnie telefon i spoglądając na zegarek który wskazywał 11:06.
Westchnęłam cicho, jeżeli chce się wyrobić nie pośpię. Zgarnęłam ubrania i poszłam do łazienki. Prysznic skutecznie wyciszył moje nerwy. Bezszelestnie zeszłam po schodach i poszłam do kuchni w której zrobiłam sobie kawę i tosty.
W domu panowała przenikliwa cisza mojego chłopaka - Diego pewnie znowu nie ma.Zdziwiłabym się gdyby był, pieprzony dupek. Kolejny raz poszedł do jakiegoś klubu, upił się do nieprzytomności i przespał nie wiadomo z kim. Powinnam z nim zerwać, wiem to doskonale. Nie kocham go już w ogóle on mnie również. To nie jest to co było kiedyś, było zupełnie inaczej...


*Retrospekcja*


- Hej kochanie- przywitał mnie ciepły głos mojego nowego chłopaka - Diego.
Poznaliśmy się przez przypadek w kawiarni, typowe ale jednak słodkie.
Zaproponował mi kawę i zaczęliśmy rozmowę, mieliśmy dużo wspólnego. Nie mogliśmy się rozstać, więc spotkaliśmy się drugi raz i następny...
Zaczęło coś pomiędzy nami iskrzyć, Diego był prawdziwym ideałem.
- Hej- mruknęłam przytulając się do niego, znad zeszytu z piosenkami.
- Miałabyś ochotę wybrać się dzisiaj ze mną na kolacje?- spytał, poruszając zabawnie brwiami.
Zachichotałam, potakując głową.
Diego podał mi rękę którą oczywiście złapałam i obrócił mnie wokół osi idąc  parkowym chodnikiem. Znowu się zaśmiałam, przytulając się do niego.


*Koniec Retrospekcji*


Było idealnie, aż za idealnie.
Wiem, że powinnam z nim zerwać, sama tak uważam. Ale boję się go już raz mnie uderzył. Nie chce, żeby znowu to zrobił, wiem, że jest do tego zdolny. Dlatego póki co z nim nie zerwałam.

Gdy skończyłam była już 11:53, dość szybko się uwinęłam. Dojście zajmie mi jakieś dziesięć minut. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu, zakładając okulary przeciwsłoneczne.

Widziałam Violettę siedzącą z niemrawą miną przez szybę w kawiarni.
Spojrzałam w górę, na beżowo - brązowy szyld "Smoowie", po czym wzięłam głęboki oddech. Pociągnęłam za klamkę, słysząc znany dźwięk dzwoneczka i czując powiew klimatyzacji. Dosiadłam się do Violi i ręką machnęłam do kelnera, który pojawił się przy stoliku chwilę później.
- Carmelowa Latte z Pianką- powiedziałam dobrze znaną mi formułkę, oraz ignorując flirtujący uśmiech kelnera. Widocznie zawiedziony chłopak burknął coś pod nosem szybko odchodząc.

 Nie pierwszy i nie ostatni raz.

Wpatrywałyśmy się w siebie w ponurej ciszy przez kilka minut.
Upiłam łyka przyniesionej, przed chwilą kawy i postanowiłam zacząć rozmowę.

Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi głos Vilu - Wiesz, że dowiedziałam w najgorszy sposób Lu?- spuściłam lekko głowę.
- Violetta, to naprawdę nie tak miało być- starałam się wytłumaczyć.
- A jak miało być Ludmiła!? Wy w ogóle nie planowaliście mi mówić- oznajmiła rozczarowana.
- Nie, to naprawdę nie tak. Wszyscy chcieliśmy ci powiedzieć, tylko w odpowiednim momencie- podejrzewam, że mój głos stał się ponury.
- Dobrze wiemy, że taki moment nigdy by nie nadszedł- odpowiedziała zimno- spotkamy się wszyscy razem, pojutrze, zadzwoń do reszty- rzuciła jeszcze na odchodne.

Bezradnie utkwiłam swój wzrok w kubku kawy.











Federico's Pov


Postanowiłem wybrać się w pewne wyjątkowe miejsce, bardzo wyjątkowe. Miejsce naszej pierwszej randki.


*Retrospekcja*


Widziałem ciekawość dziewczyny, cóż miejsce w które ją zabieram jest dla mnie wyjątkowe.
Zawsze w nie przychodziłem, gdy chciałem pomyśleć, to takie piękne, spokojne miejsce.
Ale wracając do sedna, zaśmiałem się z dezorientacji dziewczyny, na co ona fuknęła i popatrzyła na mnie gniewnie.
- Mógłbyś mi chociaż powiedzieć gdzie idziemy...-  wyjęczała.
- Nie to tajemnica- odpowiedziałem pewnie, na co dziewczyna zajęczała.
- No proszę...- znowu chciała mnie przekonać.
Pokręciłem przecząco głową , podrzucając dziewczynę i zarzucając ją sobie na plecy jak woorek ziemniaków. 
Dziewczyna ponownie zajęczała i zaczęła walić mnie po plecach , więc przyśpieszyłem kroku.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce, a ja odstawiłem dziewczynę na piasek. Chciała otworzyć usta by coś powiedzieć, jednak zaniemówiła z wrażenia widząc co dla niej przygotowałem.
- Mam nadzieje, że ci się podoba- jak na ironie cała moja pewność siebie wyparowała.
-Tu, jest po prostu, pięknie jak ty tutaj trafiłeś- chyba jej się spodobało.
- Trafiłem tu kiedyś przez przypadek- odpowiedziałem.
Dziewczyna radośnie pisnęła i wskoczyła na mnie, przytulając mnie.
 
 *Koniec Retrospekcji*


Strasznie się wtedy denerwowałem.
Wracając, to miejsce strasznie mnie uspokaja, dziwie się, że jeszcze nikt na nie nie wpadł.


Violetta's Pov


Byłam naprawdę zmęczona tym wszystkim, była tylko jedna rzecz którą mogę zrobić.
Wyjęłam telefon z torebki, rzucając się na łóżko. Wybrałam właściwy numer i przyłożyłam telefon do ucha.

- Będzie jutro?- spytałam dość poważnie.
- Tak, u 22:00, słyszę, że naprawdę tego potrzebujesz- usłyszałam głos Vivienne.
- Będę około 19, i tak masz rację. Powiadom chłopaków- odpowiedziałam dziewczynie.

W odpowiedzi usłyszałam potakujący pomruk. Tak to na pewno mi pomoże, jak zawsze.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam ale nie wyrobiłam się w sobotę. Byłam na balu 3 gimnazjum mojej siostry i trochę czasu mi zleciało.
Macie trochę o Luśce, w każdym rozdziale jest coś o innych bohaterach.
Dałam kontynuacje randki Fedeletty.
Możecie tego nie widzieć ale nawet bez obrazków, rozdział wyszedł mi dość długi, z czego się cieszę.
Lox, dziękuje. Rozumiem Leonetta sama mam podobnie ale Fedeletta ma po prostu wyjątkowe miejsce w moim sercu. Cieszę się, że ci się podoba. Szczerze mówiąc gdyby nie ty nie wzięłabym się w garść i nie dokończyła tego rozdziału, więc jeszcze raz ci dziękuje.

Candice, moja droga Candice. Powiesz mi kochanie co ja kopiuję? Bo w ogóle nie wiem. Nie myślałam o Natalii i Adzie. Może coś źle odebrałaś, bo nic nie kopiowałam.

Oglądałam sobie Piotrusia Pana, który nie był filmem przygodowym, tylko jakimś dramatem i romansem.
Ruggero ma książkę la la la. Jestem  nienormalna napisałam o niej do 3 polskich wydawnictw. Cóż, moja miłość do niego. Książka jest o tym jak go zdobyć. La la la, życie jest zajebiste!!!


xxAlex

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Chapter III

Violetta's Pov


Mój partner postąpił tak samo i teraz oboje tkwiliśmy w tej pozie.
- Violetta- wyszeptał drżącym głosem po kilku chwilach.

To, naprawdę on, naprawdę on. Nie mogę uwierzyć.

-Federico- powiedziałam czując napływający łzy.
-Viola kochanie daj mi szansę wytłumaczyć- powiedział przybliżając się do mnie.

Idiota, co on sobie wyobraża!? Że co przeprosi i wybaczę mu to, że mnie zostawił, urwał kontakt czy, że chodził na randki z tymi sławami przed końcem naszego związku?

- Nie nazywaj mnie tak, nie masz prawa- wysyczałam zimno- zostaw mnie w spokoju! Wyjechałeś, a teraz co, wracasz i chcesz znowu ze mną być! Jesteś skończonym idiotą!- krzyczałam jak opętana a łzy zaczęły toczyć się po mojej twarzy.
- Proszę Vilu, daj mi to wytłumaczyć, kocham cię- powiedział wpatrując się w moje oczy.
- Nie obchodzi mnie to! Moja miłość do ciebie umarła już dawno!- krzyczałam dalej odsuwając się od niego.
-Violetta proszę, ja naprawdę nadal wierzę w nas...- dalej próbował mi wmówić te głupstwa.
-Nas!? Już dawno nie ma żadnych nas! Zniszczyłeś nas!- nadal na niego krzyczałam.
-Vilu,...- Federico próbował powiedzieć coś jeszcze jednak ja nie chciałam już go słuchać.
Przepychałam się przez wszystkich tańczących w klubie. W końcu udało mi się dostać na świeże powietrze, po czym odetchnęłam z ulgą. Oparła się o budynek a łzy swobodnie płynęły mi po policzkach. Wypity przeze mnie alkohol powoli ulatniał się z mojego umysłu. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zamknęłam oczy. Będę musiała stąd iść, westchnęłam cicho. Chwyciłam moje szpilki i boso skierowałam się do domu. Dobrze, że przynajmniej nie mam daleko, ze 2 kilometry czyli jak dla mnie – 10 minut.

Nie sądziłam, że Federico kiedyś wróci. Myślałam, że zostanie w Hollywood z resztą tych zapchlonych gwiazdeczek. Odkąd wyrządził mi tyle krzywd przez tą sławę, zaczęłam nienawidzić wszystkich gwiazd. Było tylko kilka wyjątków.
Wracając do sprawy naprawdę go nie rozumiem, miał czelność mnie zostawić, pff nawet ze mną nie zerwał. I co on chce mi tłumaczyć, ja już nie uwierzę w żadne jego bajeczki. Taki ideał a gdy ja cierpiałam on umawiał się z kolejnymi dziewczynami. MY już dawno przestaliśmy istnieć a pomyśleć, że kiedyś zapowiadało się tak dobrze.

*Retrospekcja*

Szykowałam się właśnie na moją pierwsza randkę z Federico. Chłopak zaprosił mnie tuż po zdarzeniu w klubie, nadal nie mogę w to uwierzyć. Ubrałam się w nowo kupiony zestaw Ubranie* ( na dole)
 Pod spodem miałam strój kąpielowy** (też na dole), chłopak kazał mi go wziąć.
    Strasznie się denerwowałam już tak dawno nie byłam na randce. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 15:59, zaraz tu będzie. Dosłownie chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam szybkim krokiem z pokoju, po czym szybko do niego wróciłam, jeszcze raz przejrzałam się w lutrze i wyszłam. Po chwili znowu znalazłam się w pokoju ' Kurdę, weź się w garść debilko' dobra wyszłam z tego głupiego pokoju.
    Z rosnącym zdenerwowaniem zeszłam ze schodów i zaczęłam powoli otwierać drzwi w których ukazywała się postać Federico. W końcu otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka opartego o framugę drzwi (od aut. wyobraźcie to sobie, mi to dało świetny efekt). Chłopak wyglądał zabójczo ale to już żadna nowość, zawsze tak będzie wyglądał.
    -Mam coś dla ciebie- jego słodki szept oplótł moje ramiona. Wyciągnął za siebie piękny bukiet kwiatów który mi podał.
    -Dziękuje- powiedziałam cicho.
    Wyszłam z progu, zamykając uprzednio drzwi.
    Pięknie wyglądasz- powiedział, a ja schowałam głowę we włosy.
    Federico lekko się zaśmiał i podniósł moją głowę, odgarniając wszystkie kosmyki
    -Nie zasłaniaj się księżniczko, ślicznie się rumienisz- kolejny raz usłyszałam ten czarujący głos, powodujący u mnie dreszcze.
    Chłopak splótł nasze ręce i ruszyliśmy w nieznanym dla mnie kierunku...

    *Koniec Retrospekcji*


    Właśnie takie były nasze początki, szkoda, że wszystko tak się pozmieniało.
    Gdy weszłam do domu, od razu poszłam do łóżka, położyć się spać.


    Federico's Pov


    Nadal nie mogę uwierzyć, że ją spotkałem. Zmieniła się, była jeszcze bardziej piękniejsza niż wcześniej. Po tej sytuacji nie miałem już ochoty na zabawę, ale musiałem najpierw poszukać chłopaków, jak na zawołanie otrzymałem sms:

    Od:Rapujący Hipopotam

    Federico widzieliśmy tą akcje.
    Mamy nadzieję, że się trzymasz.
    Nie chcieliśmy robić kłopotu i poszliśmy.
    Spotkamy się wszyscy jutro po południu u Marco.

    Dobra, chłopakami nie muszę się martwić. Postanowiłem wrócić do domu, po czym położyłem się myśląc o szatynce.


    *Jeden Dzień Później*


    Lara's Pov


    Leon od kilku dni strasznie dziwnie się zachowuje. Odbiera dziwne telefony, czasami gdzieś wychodzi, nie chce ze mną spędzać czasu. Zupełnie jakby się bał mnie, może ma inną, nie Laro, nawet tak nie myśl. Przecież on mnie kocha nie zrobiłby mi tego.

    Siedziałam sobie w salonie na kanapie z kubkiem gorącej czekolady. Leona nie było w domu znowu 'wyszedł'. Usłyszałam trzask drzwi oznaczający jego powrót.
    Po chwili pojawił się w salonie ze słodkim uśmiechem, zresztą on cały jest słodki, zachichotałam cicho.
    -Co ty na to, żeby się gdzieś jutro wybrać?- zapytał z uśmiechem.
    Chyba wszystko zaczynało wracać do normy.
    -Z prawdziwą przyjemnością panie Verdas- zaśmiałam się słodko.
    Przysunął się do mnie składając na moich ustach czuły pocałunek.

    Linki są na dole bo mnie blogger nie lubi.
    Ja chyba jestem, stworzona do romansów. Ta retrospekcja na pewno będzie kontynuowana. Po pierwsze przepraszam, że rozdziału nie było tak jak zapowiedziałam ale miałam pewien problem. Po drugie przepraszam, że o takiej godzinie ale trochę zajęło mi przepisywanie na laptopa.
    Zmieniłam wiek bohaterów o 1 rok, dlaczego, niedługo się dowiecie i są nowi bohaterowie jak ktoś jeszcze nie był. Jeżeli macie jakieś pomysły na wydarzenie to piszcie na mój e-mail może, będą pomysły których użyje. Następny będzie niedługo.


    xxAlex

    piątek, 9 stycznia 2015

    Chapter II





    Rozdział dedykuje Nikoletta W   chociaż nigdy tego nie zobaczysz, chciałabym żebyś wiedziała, że stworzyłaś coś niesamowitego i nigdy o tobie nie zapomnę. ~ Ludzie bez marzeń są jak motyle bez skrzydeł.

     

    Federico's Pov


    Wyszedłem z samolotu i skierowałem się do poczekalni. Mieli tam na mnie czekać Maxi, Marco i Leon. Siedzieli na plastikowych krzesełkach, wpatrując się w ekran telefonu. Parsknąłem cicho śmiechem, przekręciłem głowę i szedłem w ich stronę. -To Federico!!!- usłyszałem dziewczęcy pisk. Za mną zrobił się spory tłum piszczących dziewczyn, jak wspaniale być sławnym. Ups, trzeba uciekać. Chłopaki dopiero teraz zorientowali się moją obecnością, odwrócili się w moją stronę śmiejąc się. Szybko do nich podbiegłem i pociągnąłem za mną . Oni natychmiast zerwali się z miejsc i zaczęliśmy uciekać przed natrętnymi fanami. Świetny początek w BA.
    W końcu dotarliśmy do samochodu Leona i z piskiem opon ruszyliśmy. -Nieźle stary, nigdy nie sądziłem, że będzie mnie gonić tłum napalonych dziewczyn- zażartował Marco. Trzepnąłem go w ramię i zaśmiałem się razem z chłopakami. Pojechaliśmy do domu Marco i Fran gdzie mam na razie nocować. Kupiłem już sobie dom ale wprowadzę się tam dopiero jutro.
    W domu była reszta moich przyjaciół, wszyscy się na mnie rzucili gdy wszedłem. -Też za wami tęskniłem- zaśmiałem się.

    * Kilka godzin później *

    Dziewczyny poszły na babski wieczór do Lary a my postanowiliśmy wybrać się do klubu. Nie byle jakiego bo najlepszego i największego w Buenos Aires, dostaliśmy się tam bez problemu. Czasami sława się jednak przydaje.
    Po kilku drinkach ruszyłem na parkiet zostawiając tam niechętnych chłopaków. Rozejrzałem się po parkiecie a przed sobą ujrzałem tył szatynki w seksownej sukience.

    Violetta's Pov

    Postanowiłam wybrać się dziś do najlepszego klubu w BA. Tam gdzie pierwszy raz wyznałam uczucia Fede.

    *Retrospekcja*

    Każdy z naszej paczki był już wstawiony, ja także. Po chwili zostałam porwana na parkiet przez Federico, zaśmiałam się cicho i zaczęłam tańczyć z chłopakiem. Piosenka zmieniła się na wolną więc zarzuciłam ręce na szyje Federico a on objął mnie w tal. Czułam się jak w bajce, tylko on i ja, muszę to przyznać jestem zakochana w Federico Pasquarelli. Nie będę mu nic mówiła, wiadomo, że mnie wyśmieje a nie chce stracić naszej przyjaźni.
    ''Miłość bez wzajemności zawsze jest najsilniejsza.''

    Pod koniec piosenki Federico popatrzył w moje oczy jakby chciał znaleźć jakąś odpowiedź. W końcu zaczął się do mnie przybliżać, stanęłam dość zdziwiona jednak sama sie do niego zbliżałam. Nasze usta w końcu się spotkały a my staliśmy w pocałunku przez dłuższą chwilę.
    W końcu się od siebie oderwaliśmy a Federico posłał mi czarujący uśmiech.


    *Koniec Retrospekcji*


    No cóż, czasu nie cofnę. Ubrałam się w mój nowy zestaw
     
     
    Miałam swoje dojścia więc bez problemu dostałam się do środka.
    W klubie było jak zawsze, smród papierosów, potu, głośna muzyka i cała masa upitych ludzi. Podeszłam do baru, machnęłam ręką do barmana czyli Lucasa.

    -Hej księżniczko dawno cię nie było- zaśmiał się mój przyjaciel.

    -Cześć Lucas, wszystko dobrze- poklepałam go po ramieniu.

    -To co zawsze?- spytał się na co pokiwałam głową.

    Chłopak zrobił mi dwa shoty i puścił oczko. Zaśmiałam się i zaczęłam sączyć pierwszego drinka. Nie należałam do osób mających słabą głowę wręcz przeciwnie ale dlaczego tak jest to pozostanie moją tajemnicą. Po chwili skończyłam ostatni drink i ruszyłam na podbuj parkietu. Tańczyłam z kilkoma mężczyznami jednak żaden z nich nie był zbyt interesujący.
    Po chwili poczułam jak męskie ręce oplatają moją talię. Ruszaliśmy się w rytm muzyki stojąc do siebie tyłem.
    -Witaj- wyszeptał czarujący głos powodujący dreszcze na moim ciele.
    Poczekajcie, ja chba kojarzę ten głos. Ale to nie może być on, nie może to by było niemożliwe. Dla pewności zrobiłam szybki zwrot w tył i spotkałam się z czekoladowymi tęczówkami, zamarłam z przerażenia.

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


    Rozdział jest krótszy niż poprzedni, myślałam, że będzie dłuższy. Dziękuje wszystkim którzy skomentowali. Mam już 3 osoby do informowanie, nie spodziewałam się. Zajrzyjcie do zakładki bohaterowie ponieważ są nowi oraz inne opisy. Mam nadzieje, że dobrze trafiłam z oczami Rugga.
    Jeżeli chodzi o dedykacje to zacznę robić jak będę miała więcej czytelników. Na razie chciałam dla Nikoletty która oficjalnie zawiesiła bloga, czym się smucę. Na górze macie do niego link więc 
    wejdźcie i przeczytajcie jej opowiadania, tyle, że są o Fedmile. Ale jest tam coś o nazwie Nuggero co po prostu musicie przeczytać, jedna historia nie o Fedmile.
    Teraz lecę bo mój pechowy dzień może jedynie uratować #PolandLovesRuggero w światowych więc dołączajcie.


    xxAlex